Blisko ludziSposób na małżeństwo w rozjazdach

Sposób na małżeństwo w rozjazdach

Z powodu pracy jednego lub obojga małżonków widują się nie tak często, jak zwykła rodzina - spędzają czas w trasach, na występach, w delegacjach, szkoleniach, na spotkaniach biznesowych. Przez to, że mają wspólny dom, nie są typowym związkiem na odległość. Jak wyglądają związki, które są w ciągłych rozjazdach?

Sposób na małżeństwo w rozjazdach
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

09.07.2012 | aktual.: 10.07.2012 12:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Z powodu pracy jednego lub obojga małżonków widują się nie tak często, jak zwykła rodzina - spędzają czas w trasach, na występach, w delegacjach, szkoleniach, na spotkaniach biznesowych. Przez to, że mają wspólny dom, nie są typowym związkiem na odległość. Jak wyglądają związki, które są w ciągłych rozjazdach?

- Żeniąc się, miałem w perspektywie pracę urzędnika, z comiesięczną pensją, premiami, urlopami i względnie stałymi godzinami pracy - opowiada Jarek, muzyk. - Aż tu jednego dnia, po jednym telefonie, musiałem przeakcentować nieco swoje plany. To muzyka znalazła się na pierwszym miejscu i to ona stała się głównym źródłem utrzymania dla mnie i żony, wówczas studentki.

Życie w drodze, nawet kiedy ma się w przewidywalnej perspektywie przyjazd do domu, nie jest łatwe, a zawodów, które wymagają częstych wyjazdów czy dalekich dojazdów do klientów, jest wiele. Nieważne, czy jest się artystą, czy marynarzem, kierowcą, biznesmenem, handlowcem czy nawet pracownikiem biura, który często jest wysyłany na szkolenia, praca wyjazdowa musi powodować pewne napięcia. Przynajmniej na początku. - Pierwsze dwa lata były słodko-gorzkie. Konflikty mnożyły się. Parę razy wszystko stawało na ostrzu noża, bo żona wychodziła za mąż nie za muzyka żyjącego na walizkach, a za w miarę ustabilizowanego życiowo chłopca - kontynuuje Jarek.

Emocjonalny miszmasz

Marta, w przeciwieństwie do żony Jarka, już kiedy poznała partnera wiedziała, że będzie dużo wyjeżdżał. Jego delegacje trwały miesiącami, powroty do domu były zbyt rzadkie. - Szczerze? Kiedy pracowałam, było lepiej, nie myślałam o tym zbyt dużo - opowiada. - Czułam tęsknotę, ale najgorsze kryzysy przychodziły wieczorami. Płacz do poduszki, czasem picie alkoholu, by zagłuszyć ból.

A tęsknota jest tylko jednym z uczuć, które tworzą nietypowy, emocjonalny miszmasz. Składają się na niego również miłość, niepewność, strach, zaufanie, zazdrość, żal, wielkie dawki zniecierpliwienia i zdenerwowania. Marta przyznaje, że bywała również wściekła i zazdrosna. O co? - O jego pracę. O to, że się jej poświęca, rzadko pisze wiadomości, nie dzwoni - wyjaśnia.

Technologie i stereotypy

Obecnie istnieje więcej środków na łagodzenie tęsknoty niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Telefon komórkowy umożliwia codzienne rozmowy, transport często jest mniej męczący, bardziej komfortowy i szybki. Pomimo tego, udogodnienia często nie wystarczają. A gdy małżonkowie złączeni ze sobą na dobre i na złe mają różny stosunek do pracy w rozjazdach, kryzys w związku gotowy.

Zwłaszcza wtedy, gdy jest podsycany stereotypami i plotkami, które krążą o wyjeżdżających. Trzeba pamiętać, że marynarz (kierowca, artysta, przedstawiciel handlowy, naukowiec) wcale nie musi mieć dziewczyny w każdym porcie, a legendy o tym, co się dzieje na wyjazdach, często można włożyć między bajki. O tym opowiadają na przykład kierowcy ciężarówek, którzy śmieją się z tego, że ich związkom najbardziej szkodzi stereotyp, wedle którego na każdym postoju korzystają z usług tirówek.

Tajemnica dobrego małżeństwa

Życie na walizkach nie jest dla każdego. Choć brzmi to jak truizm, nad związkiem którego rytm wyznaczają rozstania i powroty, trzeba się napracować, i to często dużo bardziej niż nad zwykłym układem rodzinnym. Nie wszystkim się udaje się wytrwać przy takim trybie życia. Partner Marty zachorował, a po zwolnieniu chorobowym nie chciał już wyjeżdżać. - Kiedy powiedział mi, że nie wraca do firmy, to był najpiękniejszy dzień mojego życia. Teraz spędzamy ze sobą czas tak, jak powinniśmy. Niech już tak pozostanie - mówi.

Zmiana pracy nie jest jednak jedynym rozwiązaniem. W niektórych związkach odległość nie dzieli, a pomaga i konsoliduje. - Żona zaczęła pracować i u niej również zaczęły się konferencje, dyżury, wyjazdy. Czasami mijamy się w domu, przepakowujemy graty i biegniemy dalej - mówi Jarek. - Oboje bardzo dużo pracujemy, częstotliwość moich wyjazdów wcale się nie zmniejszyła, a mimo to jest między nami lepiej niż kiedykolwiek. Przestaliśmy walczyć ze sobą o czas, tylko nauczyliśmy się go maksymalnie wykorzystywać. Tajemnica dobrego małżeństwa to ponoć to, że małżonkowie rzadko się widują. I chyba naprawdę coś w tym jest.

(bb)

Więcej na temat związków:

zazdrośćzaufaniezwiązek na odległość
Komentarze (9)